Artykuły

Prawda jako droga do poznania siebie i poznania Boga

 
1.Pojęcie prawdy

Prawda jest pojęciem wieloznacznym: 1) w sensie ontologicznym oznacza zgodność rzeczy z własną tożsamością; 2) w sensie logicznym prawda jest to zgodność pojęcia lub sądu z orzekaną rzeczywistością; 3) w sensie moralnym jest to zgodność myśli ze słowem lub innym wyrazem myśli; natomiast 4) w sensie egzystencjalnym – prawda to zgodność wartości z rzeczywistymi potrzebami człowieka[1]. W języku potocznym prawdziwą nazywa się jakąś myśl, mowę zgodne z rzeczywistością lub samą rzeczywistość, która się odsłania i staje się oczywista dla umysłu. Prawdziwy, z języka greckiego a-lethes oznacza „nie ukryty”[2]. W człowieku jest wrodzona zdolność i potrzeba poznawania wszystkiego, które zawsze rodziły pytanie o obiektywne poznanie. Prawda może być przedmiotem miłości, ponieważ w jej głębi jest dobro i piękno. Miłość do prawdy jest więc spontanicznym zwróceniem się natury do swego dobra.

Dziś poszukiwanie prawdy nie jest najwyższą wartością w filozofii. Odnotowuje się z jednej strony banalność prawdy, jej zrelatywizowanie, a zarazem zdegradowanie, z drugiej zaś lęk przed konsekwencjami prawdy, która porządkuje myślenie i egzystencję w mało atrakcyjnym dla współczesnego człowieka kierunku[3].

Według współczesnej koncepcji prawda jest brzydotą, pojmowana jako okropna i straszna. Taka koncepcja prawdy jest obecna w przestrzeni polityki i kultury: np. pisarz Joseph Conrad stwierdza, że brzydotę prawdy nie możemy inaczej ominąć w życiu codziennym, jak tylko poprzez nieustanną troskę o pozory (The Return, dans Tales of Unrest)[4]. Z kolei Céline zauważa, że prawda to jest agonia, która nie ma końca. Prawda tego świata to śmierć. Trzeba wybrać: umrzeć albo kłamać. Przed taką prawdą człowiek szuka swego zbawienia w ucieczce (Voyage au bout de la nuit, coll. Folio, p. 256)[5]. Kłamstwo nie jest już rozumiane jako przewrotny, obłudny podstęp, ale jako konieczność, czyli jako dzieło miłości wobec siebie samego oraz bliźniego.

Kłamstwo triumfuje także w sztuce. Leopardi twierdzi, że zadaniem poety jest pisanie fikcji i kłamstwa (Discorso di un italiano intorno alla poesia romantica, 1818). Sztuka otrzymuje dziś nową rolę: jej zadaniem nie jest już odkrywanie prawdy, ale jest sposobem dania kłamstwu przyjemnej postaci. Już nie mamy zasady, że nic nie jest piękne, jeśli nie jest prawdziwe, tylko to co prawdziwe jest miłe, łaskawe (Boileau. Epître IX, v. 43), ale mamy sztukę, aby nie zginąć przed prawdą, ona bowiem chroni nas przed prawdą[6].

Chrześcijańska koncepcja prawdy odróżnia się od prawdy filozoficznej, historycznej, czy naukowej, ponieważ jest to prawda – objawienie, prawda wiary. Według tej koncepcji prawda pochodzi od Boga. Bóg przekazuje ją swojemu ludowi, a przez niego wszystkim ludziom, aby ukazać im ostateczny sens ich egzystencji. Chrześcijańskie pojęcie prawdy – objawienia pochodzi z Biblii i pozostaje żywe w Tradycji całego Kościoła.

Dlatego Jan Paweł II w encyklice Veritatis splendor ukazuje przyczynę  odrzucania prawdy i życia w kłamstwie jako następstwo tajemniczego grzechu pierworodnego, który pierwsi rodzice popełnili ulegając pokusie Szatana, będącego „kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8, 44). Od tego momentu „człowiek nieustannie doznaje pokusy, by odwrócić swój wzrok od Boga żywego i prawdziwego i skierować go ku bożkom (por. 1 Tes 1, 9), przemieniając „prawdę Bożą w kłamstwo” (por. Rz 1, 25). Ponadto przytępia to również jego zdolność poznawania prawdy i osłabia wolę poddania się jej. W konsekwencji człowiek, ulegając relatywizmowi i sceptycyzmowi (por. J 18, 38), zaczyna szukać złudnej wolności poza samą prawdą. Ciemności błędu i grzechu nigdy jednak nie zdołają do końca zgasić w człowieku światła Boga Stwórcy. W głębi serca stale tęskni on za absolutną prawdą i pragnie w pełni ją poznać”[7].

Odrzucenie prawdy może wyrażać lęk przed sądem, jaki dokonuje ona nad nami. Miłujemy prawdę wówczas, gdy oświecając obiekty, które chcemy uchwycić pozwala nam je poznać, natomiast nienawidzimy jej gdy powraca do nas, aby przekonać nas o naszych winach. Jeśli miłowalibyśmy prawdę, taką jaka jest, musielibyśmy chcieć być sami wobec siebie przejrzyści, pozwolić się oświecić, chodzić w świetle. Jednak wolimy mieć prawdę zawsze za sobą, a nigdy przed sobą, przed swym obliczem. Aby zaakceptować prawdę, która nas osądza, trzeba przylgnąć do pokory (Bernard, Serm. de diversis 20,5, PL 183,593 d). Jeśli światło prawdy byłoby jedynie osądem, byłoby nie do zniesienia, a pokora byłaby masochizmem. Jednak sąd utożsamia się z przebaczeniem. Jeśli historia zbawienia jako Boże przebaczenie udzielone ludziom osiąga swój punkt kulminacyjny w wydarzeniu Chrystusa, to Chrystus jest prawdą, który przyszedł, nie żeby świat potępić, ale zbawić (por. J 3, 16) i nie można ich rozdzielić, pretendując do wyboru pomiędzy prawdą i Bogiem, którego objawia Jezus Chrystus[8].

2. Biblijne rozumienie prawdy.

W Starym Testamencie hebrajski termin emet wyraża Prawdę Bożą. Pochodzi on od słowa ’aman, które oznacza „być mocnym, pewnym, godnym zaufania”. Prawda jest więc przymiotem czegoś, co jest trwałe, wypróbowane, coś na czym można się oprzeć. Prawda Boża pozostaje zawsze w związku z interwencją Boga w historię Izraela, która zawsze jest dla jego dobra. Jahwe jest Bogiem wiernym[9]. Termin emet wyrażał przede wszystkim wierność Jahwe zawartemu Przymierzu z Narodem Wybranym (Pwt 32, 4; Ps 31, 6; Iz 49, 7). Słowa Jahwe są słowami prawdy i prawo Jego jest Prawdą (2 Sm 7, 28; Ps 19, 10), dlatego objawienie Boga Jahwe jest objawieniem dróg prawdy (Ps 86, 11). W tym sensie prawda oznacza wierność Boga, a także wierność ludu wobec Niego i Przymierza[10].

Termin emet często występuje z rzeczownikiem hesed, który bywa tłumaczony: jako łaska, miłosierdzie, dobroć, życzliwość, łaskawość i wskazuje na dobroć i miłość Boga do ludzi[11]. Cały ten zwrot wyraża postawę, jaką Bóg zajmuje wobec przymierza. Jest to przymierze łaski i Bóg pozostaje mu wierny.

W Nowym Testamencie pojecie prawdy w dalszym ciągu oznacza wierność Boga danym obietnicom zbawczym, które w Jezusie Chrystusie zostały doskonale spełnione: Syn Boży, Chrystus Jezus (…), nie był „tak” i „nie”, lecz dokonało się w Nim „tak”. Albowiem ile tylko obietnic Bożych, wszystkie są „tak” w Nim. Dlatego też przez Niego wypowiada się nasze „Amen” Bogu na chwałę. (2 Kor 1, 19-20). Zatem prawda jest pełnią objawienia, którego centrum stanowi osoba Chrystusa.

Św. Paweł mówi, że prawdą jest Ewangelia Chrystusa (Ga 2, 5.14; Kol 1, 5; Ef 1, 13), zastępując tymi słowami żydowskie wyrażenie „prawda Prawa”. Żydzi bowiem chełpili się, że w swoim Prawie posiadali uosobienie objawionej prawdy i znajdowali w nim pełnię woli Bożej (Rz 2, 20; 2, 18)[12]. Przyjecie prawdy Ewangelii dokonuje się przez wiarę i nawrócenie (Rz 2, 8; 2 Tm 2, 25; 2 Tes 2, 13; Tt 1, 1), które winno rodzić umiłowanie prawdy. Św. Paweł twierdzi, że jeśli ludzie są zagubieni to dlatego, że nie zaakceptowali prawdy w miłości danej w zbawczym nakazie, po prostu nie uwierzyli prawdzie. Zbawienie bowiem zależy przede wszystkim od przylgnięcia do obiektywnej prawdy i uległości serca wobec niej. Taka odpowiedź umożliwia rozpoznanie i zaakceptowanie prawdy objawionej w głoszeniu Ewangelii. Głoszenie i nauczanie w Kościele jest zgodne z prawdą, która jest w Jezusie  i każdy ochrzczony  przyobleka człowieka nowego, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i prawdziwej świętości, dosłownie świętości prawdy (και οσιοτητι της αληθειας) (Ef 4, 21-24)[13].

Kościół Chrystusa jest podporą i filarem prawdy objawionej przez Chrystusa (1 Tm 3, 15). Głosi on prawdę przez głoszenie Słowa Bożego i sakramentalne uobecnienie Chrystusa, który jest Prawdą (1 Kor 1, 23; 2 Kor 4, 5; Ef 4, 20; Ga 1, 16). Chrystus objawia prawdę i przyszedł dać świadectwo prawdzie. Jest nią słowo usłyszane przez Syna od Ojca i słowo, które Syn objawia. Podczas gdy diabeł jest kłamcą i w prawdzie nie wytrwał, Syn Ojca głosi prawdę, bo sam jest Prawdą (J 8, 44-45)[14]. Poznanie pełni objawionej prawdy, która rodzi nowe życie i pozwala urzeczywistnić powołanie do świętości jest możliwe dzięki Duchowi Świętemu, dzięki nowemu narodzeniu z Ducha (J 14; 15; 16). On prowadzi nas do Prawdy, którą jest Jezus Chrystus. Duch, który pochodzi od Jezusa (por. J 1, 33; 7, 38-39; 10, 30.34; 20, 23) ma rolę aktualizowania, umacniania i zrozumienia we wnętrzu prawdy Jezusa. W wielkich obietnicach Parakleta, Jan przypisuje Duchowi Prawdy podwójną funkcję. Z jednej strony ma być dla nich świadkiem Jezusa: Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie  (J 15, 26; por. 1 J 5, 6). W wielkim procesie pomiędzy światem a Jezusem, to właśnie On złoży świadectwo o Jezusie w w sercach uczniów, to On umocni ich wiarę, dając im doskonałą pewność i doprowadzi ich do tego, aby również oni byli świadkami Jezusa. W ten sposób poprzez swoją wiarę będą mogli  zwyciężać świat (1 J 5, 4-5). Duch Święty będzie także ich Nauczycielem: przypomni im i pouczy ich w nowy sposób o wszystkim, co powiedział do nich Jezus (J 14, 26). Ostatnią obietnicę jeszcze doprecyzowuje: Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy (J 16, 13)[15].

W Nowym Testamencie prawda nie oznacza teoretycznego poznania, ale poznanie, które rodzi Słowo Boże przyjęte z wiarą w mocy Ducha Świętego. Takie poznanie rozpoczyna proces nowego życia, który domaga się wierności ewangelicznym wartościom[16]. Poszukiwanie Prawdy i wierność prawdzie prowadzi nas do poznania siebie i Boga.

 3. Poznanie siebie

Temat poznania siebie przenika całą tradycję chrześcijańską. Zagadnienie to podjęli i pogłębili Orygenes i ojcowie Kapadoccy, św. Ambroży, św. Augustyn, św. Grzegorz Wielki, św. Wilhelm z Saint-Thierry, mnisi od św. Wiktora, św. Bernard i ojcowie kartuzi. Zwracanie uwagi na wymiar wewnętrzny stanowi bowiem jeden z elementów, który najbardziej wyróżnia duchowość chrześcijańską. Świętość nie polega na całości działań chrześcijanina, choćby były dobre, święte czy heroiczne, lecz sytuuje się na poziomie „być” i dąży do ukształtowania całej naszej osoby na wzór Chrystusa. Oznacza to, że naśladowanie Chrystusa wymaga, aby nigdy nie oddzielać tego, co ludzkie od tego, co duchowe i łączyć zawsze poznanie Pana z poznaniem siebie samego[17].

Poznać siebie to przede wszystkim poznać to, co jest w człowieku, swoją naturę, swoje wartości, swoje miejsce w hierarchii istnień, swoje początki i swoje przeznaczenie.  To oznacza także osądzenie siebie w perspektywie przeciwności nieodłącznych od człowieka. Poznanie siebie to jest uznanie zarówno swojej wielkości jak i nędzy, chodzi o rozpoznanie swojej wielkości z Bogiem, swojej wielkiej godności jako dziecka Bożego, jako obrazu Boga, a także uznanie swojej słabości bez Boga, swojej kruchości pod ciężarem grzechu, której tak dotkliwie doświadczył św. Paweł, owej wewnętrznej walki człowieka duchowego i człowieka cielesnego, którzy ścierają się w nas nieustannie (Rz 7, 24).

Poznać siebie nie oznacza wiedzieć co jest w człowieku ogólnie, ale co jest w tym konkretnym człowieku, którym jestem ja. Poznać siebie, to dokonać pewnego inwentarza, wykazu bogactwa psychologicznego i moralnego, za które czuję się odpowiedzialnym, jak i słabości, za które czuję się winny. Jacques Abbadie, teolog protestancki wyróżnił te dwa aspekty poznania siebie. Pierwszy aspekt odnosi się do poznania, kim człowiek jest ze swej natury, jakie są jego doskonałości, jaki jest jego koniec, co powinien, jakie ma zadania i zobowiązania naturalne, władze, motywy działania. Drugi aspekt obejmuje jego nieuporządkowanie wewnętrzne, przywiązania, namiętności, wady główne, czyli poszukiwanie źródeł jego niszczenia[18]. Biorąc pod uwagę te dwa aspekty spróbujmy sprecyzować, co jest treścią poznania siebie i jakie są jego etapy.

3.1. Treść i etapy poznania siebie

Przypomnijmy, że w poznaniu siebie nie chodzi o to, by poznać człowieka ogólnie, ale konkretnie mnie z moimi skłonnościami. Czasami mamy tendencję, aby mylić poznanie siebie z rachunkiem sumienia, co sprawia, że redukujemy poznanie siebie do poszukiwań swoich zalet  i wad albo do wady dominującej i zalety dominującej. Jednak poznanie siebie, czyli konkretnie mnie, które każdy nosi w sobie samym,  zawiera także inne elementy. Aby poznanie siebie było skuteczne należy objąć wszystko to, co znajduje się we mnie, zalety i wady, dary naturalne i nadprzyrodzone, upodobanie, to co przyciąga innych do mnie i co ich odpycha, historię mojego życia, moje winy, moje wysiłki, mój postęp, wszystko to należy wyświetlić bez pesymizmu ale, z bezstronnością i z prawym sumieniem oświeconym przez wiarę.

Poznanie siebie prowadzi do integracji osoby, ale ta integracja nie dokonuje się w jednym momencie w swojej ostatecznej formie, lecz w pewnym procesie, w postępujących po sobie etapach. Pierwszy etap jest niewyraźny, pierwotny, etap chaotyczny dziecka, które nie wie dokąd rozciąga się moje „ja”. Następnie pojawia się świadomość postępująca mojego „ja” w opozycji do nie „ja”. Kolejnym etapem jest świadomość własnego wnętrza w odniesieniu do ciała, które pozostaje na zewnątrz. Tej świadomości człowiek nabiera z czasem poprzez refleksję. W końcu następuje uduchowienie progresywne i wybór, który konstytuuje centrum osoby. Poprzez świadomy i wolny wybór realizuje się oryginalność osoby i jej niepowtarzalny charakter[19].

3.2. Znaczenie poznania siebie

Idąc za Alvarez de Paz znaczenie poznania siebie możemy ująć w czterech punktach: 

  1. Skoro człowiek nosi w sobie obraz Stwórcy, poznając siebie, uczy się poznawać Boga. Trzeba wznieść się do trzeciego nieba przez drugie, a do drugiego przez pierwsze; pierwszym niebem jest poznanie siebie; drugim poznanie dzieł Bożych; a trzecim poznanie Boga (Stwórcy). Gdy poszukujemy prawdy o sobie, to na tej drodze dochodzimy do poznania Boga.
  2. Przez poznanie siebie nabywamy bojaźni Bożej. Ten kto nie zna siebie, swojego grzechu i kondycji grzesznika, nie zna Boga i nie może Go miłować. Poznanie siebie jest jak brama, przez którą człowiek dociera do posiadania bojaźni i miłości Bożej.
  3. Poznanie siebie strzeże nas przed pychą i usposabia nas do prawdziwej pokory. Kto bowiem, znając siebie nawet powierzchownie, i widząc swoją własną nędzę oraz dotykając zgnilizny i żużlu swego serca, ośmieli się wynosić albo będzie tak nierozsądnym, aby się pysznić?
  4. W końcu poznanie siebie przyciąga łaskę i życzliwość Boga, ponieważ On kocha pokornych, którzy wzgardzili sobą i przystąpili do przyjaźni Bożej i otrzymali Jego miłosierdzie. (De exterminatione mali et prortiotione boni, 4, p. 2 : De humilitate cognitionis sive de cognitione sui)[20].

Aby lepiej jeszcze zrozumieć, jak ważne jest poznanie siebie, możemy zapytać, do czego prowadzi brak znajomości siebie samego? Nędza i zaślepienie człowieka, który pragnie wszystko poznać, wszystkiego doświadczyć, a który zaniedbuje poznanie siebie samego prowadzi do tego, że idzie on za swymi instynktami i pozwala się prowadzić swoim zdeprawowanym skłonnościom, które wydają go na udręki jego licznych pragnień. Nieznajomość siebie jest przyczyną, że nie zna on Boga, tak jak powinien i że nie jest świadomy swego grzechu, a co za tym idzie nie podejmuje wysiłku, aby podobać się Bogu i żyć z Nim w przyjaźni. To z kolei prowadzi go do zatwardziałości w grzechu tak, że nie jest zdolny do skruchy.

Św. Bernard wskazuje na cztery etapy, które prowadzą to takiego stanu: 1) ukrywanie swojej ułomności, słabości, niesprawiedliwości, nieużyteczności; 2) nieznajomość siebie i swojej nędzy moralnej; 3) zarozumiałość; 4) wzgarda Bogiem, która prowadzi do niezdolności do skruchy i do żalu[21]. Aby nie doprowadzić się do takiego stanu, człowiek nie powinien zniechęcać się, ale bez lęku poznawać siebie w prawdzie, także swoją słabość, ponieważ ona, jak twierdzi św. Bernard, może być niezwykłą szansą wzrostu duchowego. Naszą słabość nazywa dobrą i użyteczną, ponieważ tylko chory potrzebuje lekarza (por. Mt 9, 12)[22]. W ten sposób Bóg może przyjść nam z pomocą, zapanować nad nią i nas uleczyć.

3.3. Trudności w poznaniu siebie  

Wydawać się może, że nic nie jest łatwiejsze niż poznanie siebie. Kto bowiem jest bliżej nas, niż my sami. Innych dosięgamy jedynie na zewnątrz, ale samych siebie przez nasze wnętrze, które możemy uchwycić. Tymczasem trzeba przyznać, że poznanie siebie pozostaje pewną tajemnicą, misterium; nikt nie zna siebie w sposób doskonały, zawsze pozostaje jakiś ciemny kąt, który rzuca cień na naszą duszę, zawsze jakiś rewir naszego życia intymnego wymyka się nam[23]. Co więcej, poznanie naszego wnętrza jest nie tylko niedoskonałe, pomieszane, bezładne, niewyraźne, ale często jest fałszywe. Człowiek łatwo wierzy, że się zna, ale w rzeczywistości jego sąd o sobie samym jest bardzo różny od tego, kim naprawdę jest. Opinie innych o nas są często bardziej obiektywne niż nasze sądy osobiste.

Co jest przyczyną nieznajomości siebie oraz błędnego, nieprawdziwego poznania siebie? Jedno i drugie pochodzi z tego samego źródła: człowiek nie zna siebie i myli się, ponieważ nie chce się poznać. Podstawą tego, że człowiek nie chce się poznać jest miłość własna, egoizm, który ukrywa słabości naszej natury i naszej działalności, aktywności (kim jesteśmy i co robimy). Prawda o nas, czyli zobaczyć prawdziwe wymiary swego istnienia, znaleźć właściwe miejsce pośród innych, porównać się z tymi, którzy nas otaczają i z którymi żyjemy, ale nie według z góry powziętej decyzji, lecz bezstronnie, ocenić według sprawiedliwej miary swoje wartości moralne, to wszystko suponuje doskonałą pokorę. Pycha, próżność i inne namiętności tworzą cały ciąg zasłon, parawanów, które przechwytują światło przeznaczone do tego, aby oświecić człowieka, jego wnętrze. Następnie poznanie siebie utrudnia także lęk przed podjęciem pracy nad sobą. Podejrzewamy, że dojrzały rachunek sumienia nie zostawi innej alternatywy, jak powierzyć się Bogu, albo odrzucić wprost to, o co nas prosi, a my nie chcemy uczynić ani jednego ani drugiego. Dlatego nie chcemy poznać prawdy o sobie i wolimy żyć w nieświadomości. Inną przyczyną iluzji, w których żyjemy są podstępy demonów, którzy nieustannie nas okłamują i podsuwają fałszywy obraz Boga i siebie[24].

3.4. Warunki poznania siebie

Aby poznać siebie i żyć w prawdzie potrzebujemy żyć w relacji z innymi osobami, następnie samotności i ciszy, wolności oraz modlitewnej lektury Słowa Bożego.

Życie z innymi
Prawda o nas wychodzi w relacjach z innymi. Każdy z nas potrzebuje innych osób, szczególnie bliskich, z którymi żyje w zażyłości, aby objawili nam, kim jesteśmy. Potrzebujemy bliskich, życzliwych nam osób, aby ukazać swoje prawdziwe oblicze i móc siebie akceptować oraz cenić. Z drugiej strony moja reakcja na wady i ograniczenia innych osób ukazuje mi moje własne ograniczenia i egoizm. Mogę wówczas poznać swój własny brak akceptacji, zdolności do wyrozumiałości, a także moją agresję i brak opanowania. Życie z innymi pozbawia nas złudzeń o naszej niewinności i bezgrzeszności[25]. Prawdę tę w sposób plastyczny wyraża Jean Vanier: „Życie we wspólnocie jest bardzo przykrym ujawnieniem ograniczeń. Słabości i ciemności mojego ja; są często nieoczekiwanym ujawnieniem ukrytych we mnie potworów. A jako takie staje się trudne do przyjęcia. Bardzo szybko staramy się te potwory odsunąć, ponownie je ukryć lub zaprzeczyć ich istnieniu, albo uciekamy od życia we wspólnocie i od kontaktu z innymi, albo też oskarżamy innych i mieszkające w nich potwory. Jeżeli jednak przyjmiemy, iż te potwory w nas się znajdują, możemy pozwolić im wyjść na wierzch i je ujarzmić. Na tym polega wzrastanie ku wyzwoleniu”[26]. W ten sposób życie z innymi pomaga nam poznać siebie, zarówno, to, co jest w nas pozytywne jak i to, co jest negatywne.

Samotność i cisza
Poznanie siebie wymaga uwagi, wewnętrznego czuwania, ta zdolność skupiania się i słuchania milczenia, pomaga człowiekowi powrócić do tego, co istotne. Człowiek, aby poznać siebie potrzebuje samotności i ciszy. Jednak podjęcie samotności jest dowodem odwagi, aby przyjrzeć się sobie samemu twarzą w twarz, aby rozpoznać i zaakceptować jako osobiste zadanie, jako szukanie tego, by stać się sobą samym: to znaczy być człowiekiem pokornym, który uznaje w swojej niepowtarzalności zadanie, które dla niego jest możliwe i tylko przez niego jest realizowane, i kto nie sprzeniewierza się temu zadaniu, chroniąc się w „stadzie”, w anonimowości tłumu lub w zamknięciu się w sobie samym[27]. Samotność bowiem prowadzi człowieka do poznania siebie i wymaga od niego dużo odwagi. W ten sposób samotność staje się drogą w poznaniu siebie, pozwalającym ja naturalnemu, egocentrycznemu i zaborczemu poznać prawdę o sobie. Chrześcijanin staje się człowiekiem żyjącym w prawdzie przed Bogiem, z samym sobą oraz z innymi. Jest zdolny do wypowiadania słowa odpowiadającego prawdzie o rzeczach i o osobach. Taka samotność jest wejściem w wolność Boga, która staje się nasza[28].

Wolność
Trzecim warunkiem jest wolność osobista, która potrzebuje ciszy i samotności. Wolność może rodzić strach, gdyż boimy się odpowiedzialności. Jednak w życiu duchowym niczego nie ma z konieczności. Jezus mówi poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (por. J 8, 32). Jednym z doświadczeń wolności jest pokora, którą można określić jako sposób bycia w prawdzie. Przeciwieństwem pokory jest samozakłamanie czyli życie w iluzji co do własnej wartości. Osoba niepokorna uznaje się albo za lepszą, albo za gorszą, niż w rzeczywistości jest. Ten pierwszy, najczęstszy, skutek braku pokory, oznacza pychę, która jest zarzewiem zła, bo jest otwarciem na iluzję co do własnej wartości, związanym z poniżeniem wartości innych i oczekiwaniem na uwielbienie. Życie w iluzji najczęściej dokonuje się w złej wierze, ponieważ zwykle człowiek wie,  jaka jest jego prawdziwa wartość i jego bycie w nieprawdzie ma charakter samooszukiwania. Prowadzi to do mniej lub bardziej uświadomionego lęku osoby wyzbytej pokory, że inni odkryją jej prawdziwą wartość, demaskując stworzoną przez nią iluzję i zdzierając przybraną przez nią maskę[29]. J. Tischner związek między pokorą a wolnością widział w następujący sposób: „Pokora to szczególny „sposób bycia” człowieka, sposób przejawiania się jego dobrej woli. Człowiek, który „w niej jest”, nie wynosi się „ponad siebie”, ale również się „nie garbi”, nie udaje nędzniejszego, niż jest. Człowiek jest taki, jaki jest. Pokora ma w sobie coś z wolności, którą rodzi w człowieku prawda”[30].

Modlitewna lektura Słowa Bożego[31]
Słowo Boże oświeca nas i pozwala nam poznać prawdę o sobie i o Bogu. W Liście do Efezjan św. Paweł porównuje Słowo Boże do miecza (por. Ef 6, 17). Ten sam motyw odnajdujemy w Liście do Hebrajczyków, w hymnie pochwalnym na cześć Słowa: Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca (Hbr 4, 12). Oznacza to, że Słowo Boże obnaża nasze sekretne myśli i odsłania nasze serce, do którego grzech wprowadził niepokój i nieporządek, czyniąc je nieprzeźroczystym dla światła Bożego.

Słowo przywraca wnętrzu człowieka Bożą jasność i daje klucz do odczytania prawdy o sobie. Tym kluczem jest oblicze Chrystusa, które odbija się na każdej stronie Biblii. Poznanie siebie, kim jestem, jakie jest moje powołanie, jaki jest cel i sens mojego życia, poznanie swojej godności, oraz słabości dokonuje się poprzez nieustanną weryfikację z Jezusem Chrystusem, Synem Bożym, który stał się człowiekiem i objawia nam nasze człowieczeństwo. 

Obraz miecza oznacza także, że Słowo ma ranić, musi otwierać rany serca, odsłaniać błędne sytuacje, prowadzić do nawrócenia. Lektura Słowa, kiedy nie dochodzi zadrapania myśli, serca, życia, przemienia się w formalizm. Słowo chce doprowadzić nas do głębokich korzeni naszego istnienia, do życia samego Boga[32]. W księdze proroka Jeremiasza Bóg mówi, że Jego Słowo jest jak młot, który rozbija skały (zob. Jr 23, 19). Słowo Boże w taki sam sposób kruszy pychę i wyniosłość serc ludzkich, rozbija bożki i idolatrię, i sprawia, że człowiek sercem pokornym i skruszonym oddaje chwałę Bogu. Słowo Boże jest porównane do miodu (por. Ps 119, 103). Słowo Boże, przyjęte z wiarą, przynosi doświadczenie głębokiej radości wewnętrznej. Człowiek wie, że Słowo to pochodzi od Boga i dlatego czuje, że przenika go światło i miłość. Wynika to z upodobania w Słowie, rozkoszowania się prawdą i Bogiem. Słowo Boże, które jest jak miód, przynosi pocieszenie, radość i nadzieję także podczas życiowych trudności i prób[33].

Poszukując prawdy o sobie dochodzimy do zamieszkania naszego własnego życia wewnętrznego i zgadzamy się, aby prawda o naszym wnętrzu rozprzestrzeniała się w nas: poznanie siebie staje się także poznaniem naszych ograniczeń, negatywnych aspektów, luk, które są w nas, a które stają się częścią nas samych, które normalnie tłumimy, odpychamy, bo nie dajemy ich poznać.

Poznanie naszej własnej nędzy, której towarzyszy poznanie Boga może stać się doświadczeniem łaski, miłosierdzia, przebaczenia, miłości Boga. Chodzi o to, aby nigdy nie oddzielać tych dwóch momentów drogi duchowej: poznania siebie i poznania Boga. W efekcie poznanie siebie bez poznania Boga rodzi rozpacz, a poznanie Boga bez poznania siebie rodzi zarozumiałość[34].

Chrystus, który jest prawdą, jest też drogą, która prowadzi do poznania zarówno Boga, jak i siebie. Podsumowaniem naszych rozważań niech będą słowa Jana Pawła II z encykliki Veritatis splendor: „Światłość Bożego oblicza jaśnieje pełnią swego piękna w obliczu Jezusa Chrystusa, w tym „obrazie Boga niewidzialnego” (por. Kol 1, 15) i „odblasku Jego chwały” (por. Hbr 1, 3), „pełnym łaski i prawdy” (por. J 1, 14): On jest „drogą i prawdą i życiem” (J 14, 6). Dlatego ostatecznej odpowiedzi na każde pytanie człowieka, zwłaszcza na jego pytania religijne i moralne, udziela jedynie Jezus Chrystus. Więcej: sam Jezus Chrystus jest odpowiedzią, jak przypomina Sobór Watykański II: „Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego. Albowiem Adam, pierwszy człowiek, był figurą przyszłego, mianowicie Chrystusa Pana. Chrystus, nowy Adam, już w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego miłości objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie”[35]

s. Samuela Klimas

Artykuł opublikowany w: „Życie Konsekrowane” 5 (133) 2018

 

[1]  Por. W. Słomka, Prawda, w: Leksykon duchowości katolickiej, red. M. Chmielewski, Lublin 2002, s. 700.
[2]  Por. I. de la Potterie, Prawda, w: Słownik Teologii Biblijnej, red. X. Leon Dufour, Poznań 1990. s. 763.
[3]  Por. A. Grzegorczyk, Filozofia światła Edyty Stein, Poznań 2004, s. 184.
[4]  Por. R. Brague,  Vérité, w: Dictionnaire de Spiritualité (DSp), t.16, s. 447.   
[5]  Por. Tamże.
[6]  Por. Tamże.
[7]  Jan Paweł II, Veritatis Splendor 1.
[8]  Por. R. Brague,  Vérité, w: DSp, t.16, s. 450-451.
[9]  Por. I. de la Potterie, Prawda, w: Słownik …, s. 763.
[10] Por. W. Słomka, Prawda, w: Leksykon…, s. 700.
[11] Por. S. Hałas, Biblijne słownictwo miłości i miłosierdzia na zderzeniu kultur. Określenia hebrajskie i ich greckie odpowiedniki, Kraków 2011, s. 83.
[12] Por. I. de la Potterie, Prawda, w: Słownik…, s. 765.
[13] Por. C. Spicq, J.D. Ernest, Theological Lexicon of the New Testament. Peabody, MA, Hendrickson, 1994, s. 1,72-74.
[14] Por. R. Brague,  Vérité, w: DSp, t.16, s. 417.
[15] Por. Tamże, s. 420-421.
[16] Por. W. Słomka, Prawda, w: Leksykon…, s. 700.
[17] Por. E. Bianchi, Słowa dla życia, Kielce 2014, s. 163.
[18] Por. J. Abbadie, L’art de se connaitre soi-m?me, Rotterdam 1692, ch. Préliminaire, t 1, col. 49.
[19] Por. L. de Bazelaire, Connaisence de soi, w: DSp t. 2, s. 1530.
[20] Por. Tamże, s. 1532.
[21] Por. Tamże, s. 1533.
[22] Por. A. Louf, La faiblesse, un chemin pascal selon saint Bernard, w: Collectanea Cisterciensia 65 (2003) 5-20, s. 9-11.
[23] Por. L. de Bazelaire, Connaisence de soi, w: DSp t. 2, s. 1533.
[24] Por. Tamże, s. 1534.
[25] Por. J.W. Gogola, Osoba i wspólnota, Kraków 2002, s. 87-89.
[26] J. Vanier, Wspólnota miejscem radości i przebaczenia, tłum. L. Rutowska, Paris 1985, s. 21-22.
[27] Por. E. Bianchi, Słowa dla życia…, s. 166-167.
[28] S.G. Klimas, Koinônia – wspólnota z Bogiem i braćmi. Realizacja nowotestamentalnej koinonii w monastycyzmie, Kielce 2017, s. 127-128.
[29] Por. W. Załuski, Wolność jako sposób istnienia dobra. O filozofii wolności Józefa Tischnera, w: Studia z Filozofii Polskiej t. 10 (2015), s. 92.
[30] J. Tischner, Etyka wartości i nadziei, w: D. von Hildebrand, J. A. Kłoczowski, J. Paściak, J. Tischner, Wokół wartości, ?W drodze?, Poznań 1984, s. 112.
[31]  O modlitewnej lekturze Słowa Bożego można dowiedzieć się więcej uczestnicząc w rekolekcjach i kursach formacyjnych prowadzonych w ramach Biblijnej Szkoły Nowej Ewangelizacji św. Pawła przez siostry i braci ze Stowarzyszenia Życia Apostolskiego „Koinonia św. Pawła” w Kielcach, więcej www.rmissio.pl
[32] Por. M. Magrassi, Biblia i modlitwa, Kraków 2002, s. 146.
[33] Por. G. Zevini, Lectio divina we wspólnocie chrześcijańskiej, Kraków 2004, s. 82.
[34] E. Bianchi, Słowa dla życia…, s. 165.
[35] Jan Paweł II, Veritatis Splendor 2.

 

Skip to content